Maciej Kot postawił sprawę jasno. Inaczej nie mógłby postąpić
Swego czasu wydawało się, że Maciej Kot zostanie kolejną wielką gwiazdą polskich skoków narciarskich. Taki moment jednak nie nadszedł, przytrafił mu się za to wielki kryzys. Dopiero w trakcie minionego lata ten bardzo doświadczony skoczek wszedł na zdecydowanie wyższy poziom – do tego stopnia, że zaczęto domagać się powołania go do kadry A. Taka decyzja ostatecznie nie zapadła, ale temat znów wrócił na tapet po fatalnych występach Polaków w Ruce.
Maciej Kot studzi nastroje
Przypomnijmy, że w Finlandii naszym zawodnikom poszło bardzo słabo. Piotr Żyła zajął 31. i 21. miejsca w konkursach, Dawid Kubacki był najpierw 21., a potem 23., Kamil Stoch natomiast 43., zaś do drugiego nawet się nie zakwalifikował. Słabo wypadli także Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł.
W związku z tym kwestia powrotu Macieja Kota do pierwszej reprezentacji znowu pojawiła się jako przedmiot dyskusji wśród kibiców oraz ekspertów. O opinię na ten temat został poproszony również sam zainteresowany. – Nie ekscytuję się tym przesadnie – odpowiedział w rozmowie z portalem sport.tvp.pl. – Według mnie, patrząc na naszych skoczków, jeden nieudany weekend w Ruce nic nie zmienia. Było tam tyle dziwnych konkursów, że nie trzeba się przejmować na wyrost i teraz może być podobnie – stwierdził.
Jednoznaczne słowa Macieja Kota
32-latek wyjaśnił również, że przed sezonem on, Thomas Thurnbichler oraz Wojciech Topór obmyślili dla niego konkretny plan działania na najbliższe tygodnie oraz miesiące i chce się go trzymać. – Pośpiech mógłby zaszkodzić w optymalnym przygotowaniu – wyznał i dodał, że nikt w reprezentacji Polski nie chce teraz wykonywać nerwowych ruchów.
Na czym polega ten plan? Z relacji skoczka wynika, iż zakłada starty w Pucharze Kontynentalnym oraz cierpliwe budowanie formy właśnie w tych zawodach. Gdyby jednak selekcjoner kadry A zdecydował się go powołać, nie odmówiłby. – Takich propozycji się nie odrzuca – skwitował.